Jak wyglądają spalone włosy

Jak wyglądają spalone włosy

Wszyscy wiemy, że nieostrożność z prostownicą, lokówką czy farbą do włosów może zakończyć się tragicznie. Ale jak dokładnie wyglądają spalone włosy? No cóż, to prawdziwy horror, który nie tylko zniszczy fryzurę, ale także naszą pewność siebie. Sprawdź, co się dzieje, gdy nasza czupryna ma za sobą nieudane spotkanie z gorącem.

Włosy stają się suche i łamliwe

Spalone włosy to synonim suchości. Po kontakcie z wysoką temperaturą stają się one szorstkie w dotyku, jakby ktoś przetarł je twardym papierem ściernym. Łuski włosa, które normalnie układają się gładko, teraz są porozchylane, a włos jest sztywny i nieprzyjemny w dotyku. Zamiast sprężystości, mamy do czynienia z naturalną tendencją do łamania się.

Jeśli próbujesz je rozczesać, przygotuj się na scenariusz rodem z filmu grozy. Włosy będą się łamały na potęgę, a ty będziesz zastanawiać się, czy to jeszcze twoje włosy, czy już jakaś zupełnie nowa, spalona wersja ciebie. Zresztą, próba ich stylizacji? Lepiej zapomnieć.

Warto dodać, że takie uszkodzenia nie znikają z dnia na dzień. Włosy po spaleniu wymagają specjalnej pielęgnacji i odbudowy, a niektóre przypadki kończą się nawet koniecznością ścięcia ich na bardzo krótko. Gdy już zdecydujesz się na ratowanie sytuacji, zaopatrz się w silnie nawilżające i regenerujące kosmetyki.

PRZECZYTAJ TAKŻE:  Dlaczego bolą uszy od złotych kolczyków?

Zmiana koloru – ciemniejsze i matowe

Jeśli masz jasne włosy i twój przyjaciel prostownica popsuł ci życie, możesz liczyć na ciemniejsze odcienie. Spalone włosy często tracą swój naturalny połysk i stają się matowe. Niezależnie od tego, czy były one wcześniej blond, czy ciemniejsze, spalenizna sprawia, że tracą one całą swoją witalność.

Na niektórych partiach włosów mogą pojawić się także widoczne ciemne plamy, które wyglądają jak wypalone miejsca. Widać je szczególnie w przypadku rozjaśnianych pasemek. Włosy przypominają raczej spaloną słomę niż lśniący kosmyk. Jeśli myślałaś, że farbowanie może rozwiązać problem, to możesz się zdziwić. Próbując przykryć spalone miejsca farbą, może wyjść tylko gorszy efekt.

W takich sytuacjach warto udać się do fryzjera, który oceni, czy konieczne jest całkowite ścięcie zniszczonych włosów. Będzie to zdecydowanie lepsze niż próba dalszej walki z nieestetycznymi, matowymi pasmami.

Włosy mają nieprzyjemny zapach

Jeśli kiedykolwiek poczułaś zapach spalenizny, to wiesz, jak nieprzyjemny potrafi być. A teraz wyobraź sobie, że te zapachy wnikały w twoje włosy. Tak, spalone włosy mają nieznośny zapach, który przypomina popiół, spaloną skórę i dym. Nawet najlepszy szampon nie będzie w stanie go całkowicie usunąć.

PRZECZYTAJ TAKŻE:  Jak pogrubić skórę pod oczami

Jeśli zdarzy ci się taki pechowy incydent, będziesz zmuszona do prania włosów o wiele częściej niż zwykle. Nawet silne perfumy mogą nie pomóc, bo zapach spalenizny niestety ma tendencję do powracania. Nie będzie to doświadczenie, które zapragniesz powtarzać.

Porada: Zamiast tego zainwestuj w specjalistyczne preparaty do regeneracji włosów, które pomagają w walce z zapachem i uszkodzeniami. A na razie, unikaj wszelkich gorących narzędzi i pamiętaj o zachowaniu ostrożności.

Trudności w stylizacji

Po spaleniu włosów ich stylizacja staje się wyzwaniem. Nawet jeśli masz najlepsze narzędzia i najdroższe produkty, spalone pasma nie będą układać się zgodnie z twoimi oczekiwaniami. Włosy stają się grubsze, sztywniejsze, a każda próba ich ułożenia może zakończyć się fiaskiem.

Jeśli chodzi o lokowanie, prostowanie czy kręcenie – zapomnij o idealnych efektach. Włosy, które zostały uszkodzone przez wysoką temperaturę, mogą po prostu się nie trzymać kształtu lub wyglądać na jeszcze bardziej zniszczone po stylizacji. Ich reakcja na produkty stylizacyjne jest po prostu nieprzewidywalna.

Ostatecznie najlepszym rozwiązaniem, jeśli zależy ci na pięknych włosach, będzie ich odbudowa. Pamiętaj, że czasami trzeba po prostu dać odpocząć swoim pasmom i pozwolić im na regenerację, zanim znów zaczniesz eksperymentować z ciepłem.

PRZECZYTAJ TAKŻE:  Henna pudrowa, jak długo?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *